W poszukiwaniu pigmentu
Parzący w stopy piasek, spalone słońcem ciała, dyskusje leżakowe, zamki z piasku i zabronione kąpiele. Stolica wraca na swoje plaże. Nie tylko w weekendy – co sprawdziliśmy wczoraj.
Życie na plaży to rytuały. Mniejsze i większe. Mniej lub bardziej ekstrawaganckie. Szanujący się plażowicz wejście na plażę rozpoczyna od porządnego zmonitorowania terenu: wychodzi na środek i rozgląda się za interesującym miejscem do rozbicia obozu.
Preferencje są różne: niektórzy rozkładają się w słońcu, inni w cieniu, a jeszcze inni na granicy. Są też przypadki, kiedy przybysze się rozdzielają: ona, w kostiumie, kładzie się w palącym słońcu, on, ubrany, siada w głębokim cieniu. Ale to raczej ona przychodzi porozmawiać.
Gdy na tę samą plażę przychodzi się po raz kolejny, włącza się instynkt inżyniera Mamonia – wybiera się miejsce wyleżane dnia poprzedniego. Tak jest w przypadku 90 proc. plażowiczów – przynajmniej wobec subiektywnych badań, które przeprowadziliśmy wczoraj. Plaże w tygodniu bynajmniej nie są puste....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta