Jak ingerować w cudze sny
„Incepcja” Chrisa Nolana dowodzi, że nie trzeba efektów w 3D, by nakręcić kasowy hit. Wystarczy dobry pomysł
Jeszcze niedawno szefowie hollywoodzkich studiów zachłystywali się finansowymi sukcesami trójwymiarowego „Avatara” i „Alicji w Krainie Czarów”. A eksperci przewidywali, że nadchodzi epoka superprodukcji w 3D, mimo że widzowie muszą za nie więcej płacić. Jednak słabsze, niż oczekiwano, wyniki czwartej części „Shreka” sygnalizują, że ludzie mają dość drenowania kieszeni. Pójdą na film, o ile dostaną w zamian coś świeżego, a nie kontynuację kontynuacji – do tego na siłę zrealizowaną w trzech wymiarach.
O tym, że w kinie popularnym nadal jest miejsce na coś więcej niż tylko wizualne fajerwerki, świadczy „Incepcja”, która po dwóch tygodniach od światowej premiery zarobiła ponad 226 milionów dolarów. To świetny rezultat. Aby przyciągnąć widzów, reżyser Chris Nolan nie potrzebował technologii 3D. Za to wymyślił fabułę, o jakiej nikomu wcześniej się nie śniło.
Cobb (Leonardo DiCaprio) i jego grupa tworzą zespół profesjonalnych złodziei. Od lat wiadomo, na co stać w kinie takich zawodowców. W czasach kasiarza Kwinty pewnie obrobiliby bank. W XXI wieku...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta