Używamy plików cookies, by ułatwić korzystanie z naszych serwisów.
Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.

Szukaj w:
[x]
Prawo
[x]
Ekonomia i biznes
[x]
Informacje i opinie
ZAAWANSOWANE

Bluesowe nawrócenie kochasia

31 lipca 2010 | Kultura | Paulina Wilk
źródło: Fotorzepa

Album „Praise & Blame” miał wylądować na śmietniku, a forsuje szczyt list. 70-letni Tom Jones zaczyna trzecie życie

Najpierw, w latach 60. i 70., był uwodzicielem w opiętych spodniach. W refrenach pytał: „Co nowego, kiciu?”, a dziewczyny piszczały, rzucały mu pod nogi staniki i klucze hotelowe.

Potem przyszło dziesięć chudych lat, dopiero w 1988 roku odbił się od dna dzięki przeróbce piosenki Prince’a. Śpiewał duety z Robbie’em Williamsem, nagrywał z hiphopowym gwiazdorem Wyclefem Jeanem. Powrócił wtedy rozochocony król nocnej rozrywki, a z nim – rozpięte koszule, złote sygnety i gorące przeboje, takie jak „Sex-bomb”.

Jones przez ostatnie dziesięć lat wydawał taneczne i pełne seksapilu albumy, które brzmiały coraz lepiej, ale sprzedawały się coraz gorzej. Ostatnia – „24 hours”, choć jest dowodem niesłabnącego wigoru, ledwie otarła się o listy. Nagle 70-letni Sir Tom przestał się ścigać z czasem. Podczas tego weekendu najpewniej zepchnie ze szczytu brytyjskich list rapera Eminema i zostanie najstarszym artystą, który zdobył pierwsze miejsce narodowych notowań. A to za sprawą płyty, na której nie ma ani odrobiny seksu, tylko pieśni o wierze i...

Dostęp do treści Archiwum.rp.pl jest płatny.

Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.

Ponad milion tekstów w jednym miejscu.

Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"

Zamów
Unikalna oferta
Brak okładki

Wydanie: 8688

Spis treści
Zamów abonament