A Sowieci stali z bronią u nogi
Miasto konało, bolszewicy tylko patrzyli. – Cóż to był za cynizm – mówi „Sławka”
Jerzy Bartnik, pseudonim Magik, jest najmłodszym kawalerem Virtuti Militari.
Miał 14 lat, gdy na barykadzie u zbiegu ulic Królewskiej i Marszałkowskiej osobiście dekorował go gen. Tadeusz „Bór” Komorowski. Pomimo młodego wieku „Magik” wyspecjalizował się w niszczeniu czołgów. Podczas ciężkich walk w fabryce papierów wartościowych stracił prawe oko.
– Na kilka dni przed dekoracją Virtuti Militari wybrałem się na rekonesans do piwnic domów znajdujących się w rękach Niemców. Na jednym z podwórek natknąłem się na dwóch niemieckich oficerów. Blokowali mi przejście, więc skosiłem ich obu z błyskawicy. Jak to zrobiłem po utracie prawego oka? To proste. Strzelałem lewą ręką – wspomina Jerzy Bartnik.
Od początku nie miał złudzeń co do intencji stojących po drugiej stronie Wisły Sowietów.
– Mój ojciec był oficerem legionowym i w naszym domu czczono legendę wojny 1920 roku. W bolszewikach widziałem śmiertelnych wrogów. Wiara w to, że oni nam pomogą, już wtedy wydawała mi się naiwna – relacjonuje. – Podczas jednej z powstańczych potyczek natknęliśmy się na jakiś oddział komunistycznej partyzantki. Ci ludzie już wtedy dzielili między siebie stanowiska, w przyszłej, podległej Sowietom, Polsce. Było to odrażające – podkreśla.
Mimo to część...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta