Tylko dla naprawdę dorosłych
Grzegorz Sudoł doszedł do srebrnego medalu na 50 km, Anita Włodarczyk dorzuciła młotem do brązu
Grzegorz Sudoł był czwarty w mistrzostwach świata w Berlinie, dziewiąty na igrzyskach w Pekinie. Wcześniej los i sędziowie go nie rozpieszczali, zresztą starty w latach długiej dominacji Roberta Korzeniowskiego od każdego chodziarza wymagały hartu ducha i wiary w lepszą przyszłość.
Otrzymał swoją pierwszą wielką nagrodę dopiero w Barcelonie, na tym samym stadionie, na którym podczas igrzysk w 1992 roku Korzeniowski szedł po srebro i został zdyskwalifikowany w bramie. Grzegorz Sudoł wywalczył swój medal według najlepszych zasad sztuki chodziarskiej: prawidłowo ocenił siłę obrońcy tytułu Francuza Yohanna Diniza i doskonale wyważył własne tempo.
Chodziarze zaczęli pracę wczesnym rankiem, bo nawet chmurne dni w Barcelonie wydają się gorące. Po mokrym asfalcie pierwszy gnał od początku Diniz. Po kilometrze miał pół minuty przewagi. Za Francuzem dość szybko uformowała się grupa z Sudołem, dwoma Rosjanami: młodym Siergiejem Bakulinem, mistrzem świata Siergiejem Kirdiapkinem i mistrzem olimpijskim Aleksem Schwazerem z Włoch.
Powoli odpadali mniej wytrwali, Polak szedł między drugim i piątym miejscem, spokojnie kontrolując sytuację. Pierwszym z wielkich, który miał kłopoty, był Schwazer, wicemistrz na 20 km. Po krótkiej wizycie w toalecie ambitnie wrócił do grupy. Po nim zdrowie stracił Kirdriapkin i zakończył chód w rękach lekarzy. Kilkanaście kilometrów przed metą...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta