Przypadek Snerga
Nie ma co ukrywać, „Jednolita teoria czasoprzestrzeni” Adama Wiśniewskiego-Snerga należy do tych książek na mojej półce, po które sięgam bodaj najrzadziej.
Gdyby nie konieczność odkurzenia od czasu do czasu, pewnie w ogóle nie wziąłbym jej od piętnastu lat do ręki. A gdyby nie nazwisko autora, jednego z bohaterów i mistrzów mej pisarskiej młodości, dawno użyźniłbym nią jakiś skup makulatury; i tak nie rozumiem z tego ani słowa. No, i gdyby nie okoliczności, w jakich mnie tym dziełem obdarowano.
Po samobójczej śmierci Snerga znaleziono w jego piwnicy prawie cały nakład i jeden z przyjaciół rozdawał te egzemplarze, by ocalić je przed przemiałem. Sądzę, że kierował nim ten sam zabobonny lęk, który i mnie nie pozwala „Jednolitej teorii…” nie tylko wyrzucić, ale nawet wynieść na strych. Lęk wywołany świadomością, że to właśnie ta niepozorna książeczka, ozdobiona jakimś fizycznym wykresem...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta