Królikosłoń a sprawa polska
„Solidarność” najlepszą polską wizytówką w świecie, polską Nokią. Powinna więc być ważnym i twórczym punktem odniesienia dla przyszłych pokoleń Polaków, budując kulturę wspólnej pamięci – pisze odchodzący szef Europejskiego Centrum Solidarności
Każdy rozsądny naród troszczy się o kulturę wspólnej pamięci. To ona buduje zbiorową tożsamość, to ona tworzy obywatelską wspólnotę, to ona pomnaża – najcenniejszy z kapitałów – kapitał społecznego zaufania. Niemcy, Amerykanie, Żydzi, Rosjanie czy Francuzi wydają ogromne środki z budżetu państwa na uprawianie polityki historycznej, pielęgnującej i tworzącej kulturę wspólnej pamięci. W Polsce – chociaż ongiś o polityce historycznej zaciekle dyskutowano – realia są bardzo smutne. Po pierwsze nie doceniamy – w dosłownym i metaforycznym tego słowa znaczeniu – wagi problemu. Po drugie polityka historyczna służy doraźnej polityce, a nie budowaniu kulturowej wspólnoty.
Genetyczna sprzeczność
Takim ważnym miejscem spotkania przyszłych pokoleń Polaków mogłaby być idea solidarności, a jej historyczną inkarnacją ruch „Solidarności” z lat osiemdziesiątych ubiegłego stulecia. Niestety, bieżące polityczne swary coraz gęściej przesłaniają uniwersalne przesłanie tamtego ruchu. Obejmują też one, powołane po wielu latach i w wielkich bólach, Europejskie Centrum Solidarności.
Młoda, działająca od dwóch i pół roku, instytucja została utworzona dla dokumentowania zmagań Polaków o wolne i demokratyczne państwo oraz do promowania idei solidarności. Dotąd – łatwo tego dowieść z pomocą faktów – dynamicznie się rozwijała. Ważne, aby rozwijała...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta