Mistrz politycznej niepoprawności
Jeśli złożymy wszystko, co wiemy, do kupy, to wiemy tylko tyle, że coś tu cholernie nie gra” – napisał kiedyś Phillip K. Dick
Te słowa Dicka, jak większość jego twórczości (a jej najciekawszą część w całości) przyswoił polszczyźnie Lech Jęczmyk. Ten sam, który ściągnął do naszej kultury Kurta Vonneguta, Thomasa Bergera i Josepha Hellera. A także, choć to już inny kaliber, zapomnianego potem na parę lat i w latach 90. odkrytego z hukiem na nowo, jako lokalnego autora bestsellerów, Williama Whartona.
I właśnie Lechowi Jęczmykowi chcę poświęcić ten felieton, pełen zawstydzenia, że piszę coś, czego nikt nie lubi i każdy od czasu do czasu się godzi, uważając za zło konieczne – rocznicową laurkę.
Proszę nie mieć tego za złe samemu Jęczmykowi. Swoje 75-lecie starał się on przed wszystkimi ukryć i pewnie by mu się to udało, gdyby nie, jak zwykle niezawodni, koledzy od science...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta