Kukła Mirandy
27 kwietnia 1806 roku do brzegu wenezuelskiego podpłynął „Leandro", bryg o wyporności 190 ton wraz z dwoma towarzyszącymi mu transportowcami, „Bacchusem" i „Bee".
Na wyprawę tę, która miała przynieść niepodległość Wenezueli i usunąć z niej hiszpańskich kolonistów, 56-letni Francisco de Miranda otrzymał 2 tysiące funtów od swoich londyńskich przyjaciół, a jako zabezpieczenie – pisze w książce „Libertadores. Bohaterowie Ameryki Łacińskiej" Robert Harvey – „przekazał 6 tysięcy swoich książek". Książki były cenne, po śmierci Mirandy jego bibliotekę wyceniono na 9 tysięcy funtów, sumę na owe czasy gigantyczną.
Urodzony w Caracas Francisco de Miranda nie widział Wenezueli od 30 lat. Nie marnował tego czasu, zyskując w całej Europie wpływowych przyjaciół, a przede wszystkim przyjaciółki, zapracowując na miano nowego Casanovy. Na polu romansowym szczególne triumfy odniósł w Rosji, gdzie sypiał nie tylko z carycą Katarzyną, ale i hrabiną Potocką, panią Tarnowską i księżną Lubomirską. Nawiasem mówiąc, to on, w imieniu Katarzyny, witał przyjeżdżającego akurat na swoje nieszczęście do Rosji króla Polski Stanisława Augusta Poniatowskiego.
Ten rozpustnik, sybaryta i pozer zapisał jednak znaczącą kartę we Francji, dowodząc, że na polu walki jest, a...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta