Bośniacka przyjaciółka literatury polskiej
„Myślę, że życie traci sens, jeśli się zatrzymasz” – pisała Marina Trumić w jednym z wierszy
Pełna energii, pogody ducha, sił twórczych i planów na dni i lata, zarówno translatorskich, dziennikarskich, jak i poetyckich, nie wyobrażała sobie życia w bezczynności, a nawet na zwolnionych obrotach. Zawsze goniła czas, coś kończyła, coś zaczynała, a przy bośniackiej kawie w sarajewskich kawiarenkach kiełkowały już dalsze pomysły. Wtedy wracała też do przeszłości, do lat spędzonych w Warszawie, do ludzi i zdarzeń, i budziła się nostalgia. W takiej właśnie chwili podjęła decyzję, że przyjedzie do Warszawy na promocję „Antologii poezji chorwackiej XX wieku – W skwarze słońca, w chłodzie nocy", która miała się odbyć w Domu Literatury. I odbyła się – w listopadzie ubiegłego roku. Marina przyjechała na nią z grupą chorwackich poetów. Miała w antologii siedem swoich wierszy, a w Warszawie grono przyjaciół. Urodziła się wprawdzie w Belgradzie w 1939 roku, ale w Sarajewie i w Warszawie pospołu spędziła niemal całe swoje życie.
Zmarła nagle 21 lutego. Odeszła w rozbiegu twórczym, w locie, jak ptak wędrowny. Nikt nie przypuszczał, że jej listopadowa wizyta w Warszawie będzie tą ostatnią, pożegnalną.
Pierwszy raz do Polski przyjechała z mężem, pisarzem i dyplomatą, który w...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta