Namioty na stepie
Rozmowa z Walentyną Kamińską
Pani urodziła się w Kazachstanie. Rodzina była deportowana z Ukrainy?
Tak, z okolic Kamieńca Podolskiego. Moi dziadkowie wysiedleni zostali do Kazachstanu w 1936 roku jako wrogowie ludu, wraz z nimi pojechał tam mój tata. Przez 20 lat, do 1956 r., pozostawali pod ścisłym nadzorem, bez dokumentów, bez prawa wyjeżdżania ze swojej miejscowości, po prostu więźniowie. Mój dziadek został zabrany przez NKWD. I nigdy nie wrócił do domu. Powiedział mojej babci, a swojej żonie, że jeśli tylko pozostanie przy życiu, to ich znajdzie. Mój tata go szukał jeszcze w latach 70. przez Czerwony Krzyż, ale nikt niczego nie wiedział. W Związku Radzieckim nie było zresztą szans na uzyskanie jakiejś informacji.
75 lat temu trafili pewno na step.
Tak, na goły step w północnym Kazachstanie. Nie było tam żadnej wsi, niczego. Wbijano pal w step i mówiono: tu...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta