Czy NATO przetrwa do 2014 roku?
Z sojuszem północnoatlantyckim jest źle, ale nie beznadziejnie. Jego członkowie muszą solidarnie wyznaczyć sobie krótkoterminowe zadania oraz pomnażać siły i środki
Sojusz, który kiedyś był najistotniejszym wyrazem i awangardą transatlantyckiej współpracy na polu bezpieczeństwa, dziś może jej zagrozić. Pomimo przyjęcia nowej koncepcji strategicznej podczas szczytu w Lizbonie w listopadzie 2010 r. wewnętrzne spory dotyczące misji w Afganistanie i pogłębiająca się różnica w wydatkach na obronę między Europą a Ameryką kładą się coraz dłuższym cieniem na współpracę w dziedzinie bezpieczeństwa. Wszelkie oznaki wskazują na kumulowanie się napięć i niesnasek.
W czasie gdy administracja Obamy zadeklarowała podniesienie liczebności oddziałów w Afganistanie o 30 tys. i wydłużyła terminarz wycofywania się, Europa dalej tnie wydatki na obronę we wszystkich kategoriach i przyspiesza redukcję zaangażowania w Międzynarodowych Siłach Wsparcia Bezpieczeństwa (ISAF). Ale pęknięcia w transatlantyckich relacjach wykraczają poza obawy dotyczące bieżących działań w Afganistanie. Przyjęta w Lizbonie nowa koncepcja strategiczna nie tylko jest spóźniona o 25 lat, ale też raczej nie pomoże sojusznikom zlikwidować rozbieżności w postrzeganiu źródeł zagrożeń, a więc i misji sojuszu.
USA i Europa: różnice priorytetów
Z punktu widzenia USA po 11 września NATO ma sens głównie jako globalny sojusz ekspedycyjny o strukturze i wyposażeniu pozwalającym „zadbać o bezpieczeństwo tam, gdzie to...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta