Przez cztery godziny w kosmosie
Federer wygrywa z Djokoviciem i w niedzielnym finale zmierzy się z Nadalem
Mozart wrócił. Ci, którzy myśleli, że już odszedł, zobaczyli jego uśmieszek. Federer tak dobrze nie grał od dawna, a na korcie ziemnym nie grał nigdy, nawet gdy dwa lata temu tu zwyciężał.
O takich meczach jak jego piątkowy pojedynek z Djokoviciem opowiada się dzieciom i wnukom. Z jednej strony podrażniona duma mistrza, który długo miał świat u stóp, a z drugiej ambicja wsparta fantastyczną serią zwycięstw (41 w tym roku). Marsz Djokovicia od sukcesu do sukcesu właśnie się zakończył. Federer wygrał 7:6 (7-5), 6:3, 3:6, 7:6 (7-5). Na ten mecz przyszli wszyscy uzależnieni od tenisa, także Jean-Paul Belmondo z kumplami, siwymi tak jak on.
Od pierwszej piłki było widać, że Szwajcar jest...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta