Nikita goni biesy
Choć Michałkow jako działacz orbituje ostatnio w sferach groteski, to jednak ideologia nie pożarła mu filmowego talentu
Rosja czy – szerzej – świat rosyjski, bo przecież Rosja jest światem dla siebie, jest przedmiotem agresji. Agresji szczególnie groźnej, bo dokonywanej nie tylko z zewnątrz, ale i z wewnątrz. Agresji szczególnie perfidnej – bo niszczy rosyjską cywilizację metodą małych kroczków. Zmienia się – niby – drobiazgi, ale z tych drobiazgów składa się świat.
Ot, na przykład defilada
9 maja. Wykluczono z niej kadetów ze szkół Nachimowa i Suworowa. A to przecież przyszłość ruskiego oficerstwa, więc jakby zademonstrowano, że to oficerstwo nie ma przyszłości. Przebrano żołnierzy w nowe mundury; stanowią w nich zlewającą się masę, a to pozbawia oficerów poczucia godności (tu obserwatorowi przypominają się francuscy generałowie, na początku XX wieku niedostrzegający istnienia karabinów maszynowych i protestujący przeciwko narzuceniu armii kamuflujących uniformów pod hasłem „czerwone spodnie – to Francja!").
Wreszcie szczyt szczytów – nawet słabowite Politbiuro z Breżniewem na czele odbierało defilady, stojąc, bo to jest znak szacunku państwa dla armii. A teraz prezydent, czyli głównodowodzący, i minister obrony – siedzieli! Skandal.
Ktoś im to podpowiedział, żeby siedzieli. To element realizacji koronkowego, mrocznego planu agresorów.
A szczególnym przedmiotem agresji jest sam...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta