Mazury: cud mniemany
Mazury promują się jako nieskazitelnie czysty obszar, jednocześnie broniąc się przed działaniami, które mogłyby w rzeczywisty sposób chronić resztki ich dzikości
Wbrew namowom m.in. Jacka Pałkiewicza, Andrzeja Wajdy i prof. Marka Belki nie zagłosuję na Mazury w światowym plebiscycie „7 nowych cudów natury". Akcja, która zawładnęła umysłami włodarzy lokalnych, jest tym, co w Polsce lubimy najbardziej: zasłoną dymną z wielkich słów, za którymi kryją się siermiężne realia.
Nie wezmę udziału w tym plebiscycie, mimo że Mazurom życzę jak najlepiej. Musiałbym jednak w sposób oczywisty kłamać na temat miejsca, w którym spędziłem większość życia. Fotografie jezior i lasów na stronach internetowych są piękne, bo zazwyczaj wykonywane z dużej odległości. Rzeczywistość mazurska nie ma nic wspólnego z tym landszaftem.
Oczywiście można powiedzieć, że chodzi wyłącznie o PR i zdrowy marketing, który przyciągnie na północny wschód rzesze zagranicznych turystów, tyle tylko, że istnieje realna groźba związana z plebiscytem: byłoby paradoksem, gdyby wyróżnienie zostało przyznane krainie, która jest przykładem zmarnowanych szans na rozwój, ruchów pozorowanych i totalnego bałaganu przestrzennego. Mazury, owszem, są cudem, ale jest to cud bezhołowia. Ewentualna wygrana utwierdziłaby mieszkańców w dosyć powszechnym w tej części kraju poglądzie, że nieład jest kierunkiem najsłuszniejszym z możliwych.
W rejonie Wielkich Jezior Mazurskich mieszkańcy, różnego rodzaju...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta