DSK, czyli niedoszła ofiara dżina
Dominique Strauss-Kahn całym swoim życiem ciężko zapracował na sytuację, w której się znalazł – uważa publicysta „Rzeczpospolitej”
Do sprawy Dominique'a Straussa-Kahna podchodziłem sceptycznie. Głównie dlatego, że człowiek, który dotarł na takie szczyty, na jakie przebić się udało DSK, musiał w ciągu swego życia po wielekroć wykazać się umiejętnością panowania nad instynktami. I trudno sobie wyobrazić, by Strauss-Kahn, posiadając tę umiejętność, nagle zachował się tak przerażająco nieostrożnie. Tym bardziej że, jak wiadomo, w ciągu miesięcy poprzedzających całą nowojorską aferę kilkakrotnie dawał wyraz przekonaniu, że jacyś potężni wrogowie szykują przeciw niemu prowokację.
Kiedy się okazało, że rzekomo zgwałcona pokojówka plącze się w zeznaniach, a w ogóle jest postacią totalnie niewiarygodną, utwierdziłem się w sceptycyzmie. Ku swojemu zaskoczeniu stwierdziłem jednak po chwili, że te tak, wydawałoby się, oczywiste fakty kompletnie nie wpływają na ocenę wydarzenia przez...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta