Szept Mandelsztama
Poeta szedł po śmierć z rąk oprawców swoją drogą: każde jego zdanie, każdy wers są jak nieubłagane wyroki ogłaszane koszmarowi codzienności stalinowskiej, obrażają ją, bo unieważniają i skazują na nicość
Sto dwadzieścia lat temu przyszedł na świat w Warszawie Osip Emiliewicz Mandelsztam, rosyjski poeta akmeista, któremu jakże słusznie przyznaje się tytuł jednego z największych poetów XX wieku. Jego literacka i życiowa dojrzałość przypadała na czasy rewolucji; to właśnie wtedy zaczął urastać w oczach współczesnych do rangi twórcy wyjątkowego. Wreszcie spadł nań wiek klęski, kiedy doznał wykluczenia ze wspólnoty sowieckiej literatury, a potem życia.
Jestem świeżo po (a właściwie teraz już wiem, że wcale nie po, ale zapewne jeszcze przez długi czas będę w jej trakcie) lekturze zaskakującego jak na nasze rodzime warunki wydawnictwa „Nieograbiony, nierozgromiony. Wiersze i szkice". Jest to książka, którą skwitować można by było stosunkowo prosto: ponad 200 wierszy oraz 20 esejów i artykułów Mandelsztama w nowych, bardzo udanych przekładach Adama Pomorskiego.
Dla starych czytelników rosyjskiego poety przekłady te mogą być nieco zaskakujące, niekiedy bowiem język użyty przez Pomorskiego odbiega znacząco od propozycji translatorskich na przykład Stanisława Barańczaka swoją bliskością mowy potocznej, niekiedy dosadnością, ale precyzją zarazem i dokładnością w nazywaniu skomplikowanych (niekiedy) rzeczy po imieniu.
Ale taka tylko...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta