Klęski utrwalają nasze kompleksy
Krytyczna ocena przodków nie oznacza pogardy dla nich ani pychy
W „Plusie Minusie" z 3 – 4 września br. ukazał się żarliwy esej Bronisława Wildsteina „Pogarda dla przodków, czyli pycha współczesnych" skierowany przeciw „demaskatorom" naszej pamięci, którzy, oceniając ujemnie naszą historię, tworzą „wielość opowieści" tak, „że przestaje być ona wspólna i rozpada się". Jest to więc kampania przeciw pamięci historycznej, grozi osłabianiem naszej wspólnoty i naszej narodowej tożsamości. Przy okazji Wildstein atakuje też „utopijny projekt kontynentalnej.../pamięci/, ponieważ jest to odrzucenie realności, jaką są narody, na rzecz wymyślonej za biurkami... konstrukcji społecznej".
Rozumiem troskę autora i w pewnej mierze ją podzielam, ale wnioski z tego oglądu krytycznej debaty nad naszą historią są po prostu błędne. Wildstein pisze, że „swoim państwem cieszymy się także dzięki klęskom..." i że „bez tego typu fundujących mitów trudno byłoby zbudować trwałą wspólnotę".
To niezdrowa, szkodliwa martyrologia i masochizm. Nieszczęścia narodowe bywają „fundamentem wspólnot"; tak było w przypadku Izraela po Holokauście, Serbów po Kosowym Polu, a także wielu Polaków po nieszczęściach XVII i XVIII wieku. Nie jest to jednak na ogół pamięć ożywiająca dynamikę...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta