Nie lubię musieć
Z Magdaleną Cielecką rozmawia Małgorzata Piwowar
Rz: Getsemani to noc zwątpienia, którą przeżył Chrystus. Czy to nie za wielkie słowa jak na tytuł sztuki o polityce?
Magdalena Cielecka: W tym kontekście jest to oczywiście perwersyjne, ale przecież to świadomy zabieg autora. Jako zwykła obywatelka wyobrażam sobie, że politycy też miewają momenty głębszej refleksji, spojrzenia na siebie w lustrze. Wraz z tym przychodzi chwila prawdy, zastanowienia, jak daleko można się posunąć w manipulacjach, w etycznej płynności. Wszyscy mamy świadomość „pewnych mechanizmów", a także „sytuacji bez wyjścia" czy „propozycji nie do odrzucenia".
Czyli spektakl jest po to, by politycy postawili sobie granice?
Nie jestem pewna, czy go obejrzą.
Powinni, to pierwsze przedstawienie Teatru TV po wyborach.
Jednak trzeba pamiętać, że to sztuka. Owszem, pokazująca mechanizmy nieobce politykom w żadnym kraju, ale najpierw warto się jej przyjrzeć jako propozycji artystycznej, a nie publicystyce.
Gra pani Meredith, minister spraw wewnętrznych w rządzie Wielkiej Brytanii. Ona też przeżywa w sztuce getsemani?
Jest uosobieniem tego określenia. Należy do ludzi niecofających się przed niczym, ma jasno wyznaczone cele. Sama przed sobą niespecjalnie lubi się przyznawać do jakichkolwiek skrupułów. Gdy dochodzi do afery, może stracić...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta