To jest gra dla głów ścisłych
Heftling, łżykwiat, ngunizm, enzootia, kudurru. Co znaczą te słowa? To mało ważne. Grunt, że przydają się do scrabbli. Światowa czołówka układaczy wyrazów walczy w Warszawie o tytuł mistrza świata. A członkowie klubu Paranoja opowiadają nam o tej grze
Tekst Piotr szymaniak
W hotelu Hilton w szranki staje 116 zawodników z 40 krajów z pięciu kontynentów. Na planszach układać będą słowa po angielsku, a najlepszy gracz zgarnie 20 tys. dolarów.
Polskie turnieje scrabblistów nie odbywają się w luksusowych hotelach. Nagrodę, oprócz satysfakcji, stanowią puchar i czasem drobna kwota pieniędzy. No i układa się wyrazy w ojczystym języku, a nie po angielsku. Ale dzięki temu można tworzyć tak piękne słowa jak „ość", „kiść" czy „żółć".
Czy to jakaś Paranoja?
Na świecie sprzedało się 100 mln egzemplarzy (w 30 wersjach językowych) tej kultowej gry planszowej. Według oficjalnych danych, w Polsce w ciągu ostatnich pięciu lat – 700 tys.
– Ilu ludzi gra w miarę regularnie, trudno ocenić. W federacji zrzeszonych jest ponad 150 członków, ale oficjalna lista rankingowa podaje liczbę 340. To zestawienie uwzględnia osoby, które w ciągu ostatnich dwóch lat rozegrały minimum 30 gier, czyli musiały być na trzech turniejach – wylicza Kamil Kister z Polskiej Federacji Scrabbli i jednocześnie gracz stołecznego klubu KBKS Paranoja.
Jego członkowie spotykają się raz...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta