Wojna oligarchów
Borys Bieriezowski i Roman Abramowicz ramię w ramię zbijali majątki w czasach dzikiego kapitalizmu po upadku ZSRR. Dziś są zapiekłymi wrogami i walczą przed sądem w Londynie
Jeszcze kilkanaście lat temu w inny sposób załatwialiby porachunki. Borys Bieriezowski miał takie wpływy, że mógł bez trudu zniszczyć każdego przeciwnika. Postrach siał też Roman Abramowicz, który wyszedł zwycięsko z tzw. wojny aluminiowej z innymi oligarchami. Zamordowano wtedy około 100 biznesmenów. Abramowiczowi nigdy niczego nie udowodniono, ale sam przyznał kiedyś, że robienie interesów było niemożliwe bez opłacania się gangsterom.
Kiedy w minionym tygodniu biznesmeni zjawili się w nowym budynku Wysokiego Trybunału w Londynie, ich ochroniarze i prawnicy wypełnili niemal wszystkie dostępne miejsca. Abramowicz ma ochronę, jakiej nie powstydziłby się niejeden przywódca dużego państwa. Pilnuje go 40 ochroniarzy.
Po upadku ZSRR obaj byli mistrzami w wykorzystywaniu słabości państwa, chaosu, korupcji i układów politycznych, a także grup przestępczych do zbijania niewyobrażalnych fortun. Jeżeli w biznesie można mówić o przyjaźni, to byli przyjaciółmi.
Teraz Bieriezowski oskarża byłego biznesowego partnera o zdradę i odebranie mu w podstępny sposób majątku. Żąda 5 mld dol. odszkodowania sumy, która nawet w londyńskim City zrobiła wrażenie.
– To sprawa dwóch ludzi, którzy pracowali razem, aby stworzyć firmę, która zapewniła im bogactwo niewyobrażalne dla zwykłych ludzi. To z nich uczyniło przyjaciół do...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta