Sygnały dla hegemona
Platforma ma wszelkie możliwości, by zdominować polską scenę polityczną. Nie musi się przejmować ani innymi partiami, ani wizją kolejnych wyborów, przynajmniej na razie – pisze prawnik i publicysta
Najważniejszym – być może jedynym ważnym – skutkiem wyborów 2011 jest stworzenie Platformie Obywatelskiej instytucjonalnych szans odgrywania roli partii hegemonistycznej – czyli takiej, która nie musi się liczyć z żadnymi politycznymi ograniczeniami przy realizacji swych zamierzeń. Nie jest to w tej chwili szczególnie niebezpieczne, bo PO, w każdym razie pod przywództwem Donalda Tuska, jest partią spokojną, racjonalną i przewidywalną, nawet jeśli niezbyt wizjonerską albo porywającą. Ale z punktu widzenia ogólnych wymogów demokracji jest to powód do pewnego zaniepokojenia.
Teoria polityczna zna pojęcie tzw. punktów wetujących (veto points), czyli elementów systemu, które hamują lub zmieniają proces decyzji politycznej między pierwszymi planami a finalną realizacją. Nie chodzi tu o weto w sensie prawnym, konstytucyjnym, ale o przeszkody i hamulce polityczne. Powszechnie uważa się, że istnienie takich „punktów wetujących" jest zdrowe dla demokracji.
Obecnie, przy wzmocnieniu obecności PO w Sejmie, przy wzmocnieniu kontroli nad Senatem, przy przyjaznym (choć czasem wybijającym się na odrębną tożsamość) prezydencie i – przede wszystkim – przy totalnie niekoherentnej lub irrelewantnej opozycji, Platforma może wszystko. W tej sytuacji ciężar debaty politycznej w kraju przesuwa się z polemiki międzypartyjnej na konkurencję frakcji wewnątrz partii...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta