Poseł na blogu i fejsie
Polscy politycy są obecni w Internecie. Używają sieci głównie do autokompromitacji – pisze publicysta „Rzeczpospolitej”
To był piękny widok. Na ostatnim posiedzeniu Sejmu posłowie odebrali swoje iPady. Było to skądinąd zgodne z polską tradycją: dostali iPady 2, które za kilka miesięcy będą niemal obiektami muzealnymi, bo na rynek wchodzi iPad w trzeciej wersji – ale na takie drobiazgi nikt nie zwracał uwagi. Radościom i piskom nie było końca, bardziej doświadczeni, przekraczając klubowe bariery, pokazywali żółtodziobom, jak się z tym obchodzić.
– To się palcem przesuwa – instruowała koleżankę klubową młoda posłanka PiS. – No co ty, jak palcem?! Po tym ekranie? – dopytywała nieco skonfundowana parlamentarzystka. Tylko naburmuszona palikociarnia trzymała się od tego z daleka, ale oni i tak z nikim się nie bratają. Za to reszta chodziła po Sejmie ze swymi nowymi cudeńkami z dumą. Zapewne tak wyglądałby pierwszy dzień w szkole, gdyby uruchomiono program „Komputer dla pierwszoklasisty".
Jedno jest pewne, polscy posłowie dostali do rąk kolejne narzędzie masowej autokompromitacji. Nie jest bowiem prawdą, że politycy durnieją w obliczu dziennikarzy. Nie, oni bez kamer są – proszę wybaczyć dosłowność – jeszcze głupsi. Dziennikarze zwykle bowiem nie wychodzą poza utarty schemat, więc każdy zdoła przyswoić, co należy mówić. Gorzej, gdy przychodzi dzielić się swymi przemyśleniami na gorąco, pisać – jak głosi mądrość ludowa – z głowy, czyli z niczego.
Śmierć Wisłockiej
Zabrzmi to...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta