O Tomku, co się kuli nie kłaniał
Tomasz Majewski jest siódmym Polakiem, który zdobył dwa złote medale na igrzyskach, lecz na słowo „legenda” reaguje śmiechem
Korespondencja z Londynu
– Po konkursie spałem trzy godziny. Nie byłem w stanie odrzucić emocji. Niby mam dystans do tego wszystkiego, ale jednak udało mi się dokonać wielkiej rzeczy. O czym się myśli w trakcie ceremonii wręczania medali? O głupotach. Na przykład o tym, jak wyglądam w telewizji, w końcu transmisję ogląda miliard ludzi na całym świecie – mówi „Rz" Tomasz Majewski, który w Londynie w piątek obronił tytuł mistrza olimpijskiego w pchnięciu kulą.
Teraz się zacznie. Zaproszenia do telewizji, propozycje reklam, udziału w talk-show prowadzonym przez celebrytów. Majewski do telewizyjnego blichtru nadaje się średnio, mówi, że musi tylko przetrwać trzy miesiące po olimpiadzie, a później wszystko wróci do normalnego rytmu, kiedy mało kto będzie się nim interesował. No, jeszcze w metrze będą zaczepiać.
Majewski mieszka na Ursynowie, na tej samej klatce co siatkarz Zbigniew Bartman. Twierdzi, że to za daleko, żeby jeździć samochodem na treningi. Samochód kupił sobie trzy lata temu, dopiero wtedy zdał egzamin na prawo jazdy.
– Tomek to wielki sportowiec, ale przede wszystkim świetny kumpel i człowiek. Nie odlatuje po sukcesach, wie, ile kosztowały go pracy, i podchodzi...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta