Nie będę milczeć o tym, co złe
Adrian Zieliński, mistrz olimpijski w podnoszeniu ciężarów
Korespondencja z Londynu
Rz: Najtrudniejsze na początek: rzeczywiście jest pan gotowy zdobywać medale dla innego kraju, czy to tylko takie strachy, żeby wygrać wojnę ze związkowymi działaczami?
Adrian Zieliński: Czuję się Polakiem, oddycham Polską i mogę jeszcze dużo dla Polski zrobić. Nie wyrywam się do obcych. Ale nasz związek musi zacząć wreszcie doceniać to, co robimy. Przywozimy medale z mistrzostw świata, igrzysk, a nic z tego nie wynika. Nie ma żadnego pomysłu, jak ciężary wypromować, kogo podpatrywać, co zmieniać. We własnym sosie jest naszym działaczom najlepiej. I szczerze mówiąc, to ja już niczego od tych panów nie oczekuję. A to, że inne kraje nas kuszą, to fakt.
Kraje ze Wschodu?
Też. W ciężarach najmodniejszy jest Azerbejdżan, tam mają tyle pieniędzy, że jeśli startuje dla nich choć jeden prawdziwy Azer, to już jest święto. Stać ich na wszystko. Biorą obcokrajowca, a jak ich rozczaruje, to następnego. Ale mnie ten kierunek w ogóle nie kusi. Jeśli już odchodzić, to na Zachód albo Południe. Kupowanie sobie medalistów staje się coraz popularniejsze. Wystarczy spojrzeć, ilu lekkoatletów reprezentuje Katar. Tak po prostu jest.
Kto już pana kusił?
Nie mogę powiedzieć. Co...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta