Daleko od piramid
Bilet powrotny z Gdańska do Kairu za jedyne 570 zł... Znałem już Synaj i Dolinę Nilu, ale nigdy nie byłem w oazach rozrzuconych między granicą Libii i Nilem. Spakowałem plecak i poleciałem do Egiptu
Z terminalu Mawas na peryferiach Aleksandrii trzy razy dziennie odjeżdża autobus do oazy Siwa. Czekało mnie wiele godzin jazdy przez monotonną i prawie płaską, żwirową pustynię. Dochodziła siedemnasta, gdy na horyzoncie pojawiły się jakieś wzgórza. To wreszcie była Siwa. Najbardziej odizolowana oaza Egiptu, leżąca zaledwie 50 km od przebiegającej przez szczerą pustynię granicy z Libią. I jedna z najbardziej rozległych – rozciąga się na obszarze 80 na 20 kilometrów. Jej centralnym punktem i zarazem najciekawszą osadą jest Shali. Tu właśnie kończą bieg autobusy. Na głównym placu, gdzie samochody parkują obok oślich zaprzęgów, jest kilka dobrze zaopatrzonych sklepików. Położony na sąsiedniej uliczce najtańszy miejscowy hotelik Palm Trees ma piękny ogród z palmami... i pełen jest koszmarnych komarów. Warto wozić z sobą moskitierę!
Pustynna wyrocznia
Wkrótce potem ostre, pustynne słońce opadło za horyzont. Nad oazą popłynęła modlitwa muezina. Po upalnym dniu najpierw wskoczyłem pod prysznic, a potem zasiadłem w dobrze znanej podróżnikom restauracyjce Abdu, by zjeść wykwintną kolację za 3,5 dolara – kuskus z warzywami i kawałkami kurczaka.
Na wzgórzu w centrum Shali stoją opuszczone ruiny glinianej cytadeli. To ozdoba oazy Siwa. W przejściu prowadzącym do glinianych schodków działa kilka sklepików z pamiątkami. Ale...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta