Półbogowie w negliżu
Kiedyś, aby zyskać sławę, trzeba było coś zrobić. Dzisiaj wystarczy coś pokazać
Trudno w to uwierzyć, ale są na świecie naukowcy, którzy zawodowo zajmują się lekturą zamieszczanych w prasie... nekrologów. I dochodzą do zaskakujących wniosków.
W połowie sierpnia tego roku grupa socjologów z amerykańskiego Uniwersytetu Karoliny Południowej przedstawiła wyniki bardzo ciekawych badań. Naukowcy przejrzeli nekrologi najbardziej znanych i szanowanych postaci, publikowane na przestrzeni lat w „The New York Timesie". Wybrano po 20 numerów gazety z 5 konkretnych roczników – 1900, 1925, 1950, 1975 i 2000. Okazało się, że co ćwierć wieku gwałtownie rosła liczba nekrologów sportowców, aktorów, piosenkarzy, satyryków. Słowem: celebrytów. W 1900 r., wśród licznych profesji reprezentowanych wśród nieboszczyków, celebryci zajmowali dopiero siódme miejsce. 25 lat później – piąte. W 1950 r. – trzecie. A w latach 1975 i 2000 królowali już niepodzielnie. „Najbardziej uderzające jest to, że wraz z rosnącą liczbą celebrytów na stronach z nekrologami szybko malała też liczba ogłoszeń o śmierci osób duchownych. Oto, jak sekularyzowało się amerykańskie społeczeństwo" – stwierdził kierujący badaniami prof. Patrick Nolan.
Celebryci są obiektem naszego zainteresowania i podziwu już nie tylko za życia, ale i po śmierci. Gdy Lady Diana zginęła w wypadku samochodowym w Paryżu,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta