Król i gejsza
John Lennon zginął w 1980 roku z rąk szaleńca, a wciąż pozostaje jedną z najbardziej wpływowych postaci świata pop. Jaki był prywatnie – ujawniają wydane po raz pierwszy „Listy”
Jego piosenki są warte ponad miliard dolarów. Trawestując najsłynniejszy solowy przebój Lennona „Imagine", wyobraźmy sobie, ile mógł jeszcze zrobić, skoro przez cztery dekady życia zrewolucjonizował muzykę i obyczaje młodych ludzi.
Wyobraźmy też sobie, jaki byłby wpływ tego lewicująco-anarchizującego artysty aktywisty na globalizującą się cywilizację w czasie wojen w Zatoce Perskiej, ataku na World Trade Center i akcji w Afganistanie.
W dobie prezydenta Baracka Obamy mógłby być jedną z najważniejszych postaci Ameryki. Stał się przecież symbolem walki o koniec wojny w Wietnamie. Niemal codziennie przed oknami Białego Domu tysiące młodych ludzi śpiewały lennonowskie „Give Peace A Chance". Demokratom dawał nadzieję na zwycięstwo w wyborach prezydenckich, republikanie obawiali się, że poprowadzi do urn 12 mln nowych młodych wyborców. Inwigilacją i zbieraniem materiałów kompromitujących muzyka kierował sam dyrektor FBI Edgar Hoover.
Nie da się wszakże wykluczyć, że Lennon kontestowałby dziś lewicowo-liberalne salony władzy i mediów, na starość zostając konserwatystą. Nie miał przecież wątpliwości, że hipisowska rewolucja skończyła się klapą.
– Ludzie, którzy mają władzę i o nią walczą, są dokładnie tacy sami jak dawniej – powiedział.
Mógłby wreszcie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta