Patent na konkurencję
Świat zbliża się do takiego punktu, w którym jakakolwiek innowacja narusza czyjeś prawa patentowe
W 1899 roku Charles H. Duell, szef Amerykańskiego Urzędu Patentowego, uznał, że „wszystko, co można było wynaleźć, zostało już wynalezione". Bardzo się pomylił. Urzędy patentowe zalewane są szybko wzbierającą rzeką pomysłów i projektów wynalazków, często absurdalnych, a świat zbliża się do takiego punktu, w którym jakakolwiek innowacja narusza czyjeś prawa patentowe.
Wielkie koncerny wykorzystują patenty jak maczugę, którą uderzają konkurencję. Same zaś są zagrożone przez nic niewytwarzające firmy pasożyty, żyjące z wyciskania ze swych ofiar odszkodowań za rzekome naruszenie patentów. Wszystko to staje się coraz bardziej kosztowne i szkodliwe dla gospodarki. W efekcie system patentowy, który miał chronić innowacje, zaczyna je ograniczać i prowadzi do wzrostu cen. W międzynarodowych koncernach najważniejsi przestają być inżynierowie i specjaliści od marketingu. Ich miejsce zajmują prawnicy.
Prawa patentowe to węzeł gordyjski. Same tylko smartfony zawierają w sobie ćwierć miliona zastrzeżonych rozwiązań. Nie sposób nie nadepnąć komuś na stopę. Apple nie zdążył się nacieszyć sukcesem w Kalifornii, a już zaatakowała go... szwajcarska kolej SBB. Kolejarze oskarżają giganta z Cupertino o kradzież pochodzącego z 1944 roku wzoru opatentowanych przez...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta