Manny Pacquiao wpadł na minę
Juan Manuel Marquez w szóstej rundzie znokautował w Las Vegas Manny,ego Pacquiao. To była ich czwarta walka.
Szesnaście tysięcy ludzi w MGM Grand Arena zamarło z przerażenia, gdy 34-letni Filipińczyk, były mistrz świata w ośmiu kategoriach wagowych, padł na twarz po prawej kontrze o pięć lat starszego Marqueza i leżał bez ruchu.
– To był cios marzenie – powie później Roy Jones junior, była znakomitość ringów. – Tak, to było idealne uderzenie, ale nie było w tym przypadku. Czekałem cierpliwie, widząc, że Pacquiao chce mnie znokautować i atakuje odkryty – mówił szczęśliwy Marquez, który wreszcie dopiął swego.
Po pięciu rundach na kartach punktowych u każdego z sędziów prowadził Pacquiao 47:46, choć w trzecim starciu leżał na deskach po potężnym prawym sierpowym. Szybko jednak doszedł do siebie i kilka minut później, w piątej rundzie, liczony był Marquez. Wydawało się, że od tego momentu przewaga leworęcznego Filipińczyka będzie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta