Poskromienie Brukseli
Próby budowania w pośpiechu europejskiego demosu, który rzekomo szarpnie cuglami unijnej polityki i uwolni jej ukrytą energię, są groźną, czysto rewolucyjną mrzonką – ostrzega europoseł PiS.
konrad szymański
Aby zrozumieć naturę kryzysu europejskiego i dobrze przygotować się na jego przełamanie, trzeba wyjść poza tani agitacyjny język, który dziś zatruwa powietrze w wielu państwach członkowskich, w tym w Polsce.
Państwa UE zadłużały się ponad miarę swoich możliwości spłaty długu, obsługi swoich obligacji. Presję na budżety wzmocniły zmiany demograficzne, które przyspieszyły zmianę proporcji między tymi, którzy płacą podatki, a tymi, którzy z nich żyją. Mechanizm zasypywania tej dziury – podnoszenie efektywności pracy – przestał działać na skutek utraty konkurencyjności.
Objawy choroby byłyby widoczne o wiele wcześniej, gdyby nie wspólna waluta, której reputacja istotnie opóźniła moment, gdy rynek przestał wierzyć w możliwości obsługi dalszego zadłużania się przez Grecję, Portugalię czy Hiszpanię. Oprocentowanie obligacji zaczęło rosnąć, a błędne koło – się domykać.
Wesoła gromadka
Wesoła gromadka polityków w Brukseli uznała, że te banalne problemy można rozwiązać przy pomocy ulubionej operacji, ćwiczonej od lat. – Więcej Europy! – zawołali, nie kryjąc satysfakcji, że państwa w kryzysie mają ograniczone możliwości protestowania przeciwko terapii, która dla wielu miała charakter terminalny.
Ale stało się coś nieoczekiwanego. Kraje dotąd nienagannie proeuropejskie – Niemcy, Luksemburg,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta