Władza sądownicza nie domaga się przywilejów
Mimo jednoznacznej deklaracji konstytucyjnej władza sądownicza pozostaje najsłabszym ogniwem w triadzie władzy państwowej. Nic więc dziwnego, że upomina się o respektowanie należnych jej praw – pisze sędzia.
Musi dziać się coś niepokojącego między władzą sądowniczą a pozostałymi dwiema władzami (wykonawczą i ustawodawczą), skoro w ostatnim czasie odbyło się kilka konferencji na ten temat. Ta częstotliwość jest niewątpliwie reakcją na to, że niektórzy przedstawiciele pozostałych dwóch władz oraz tzw. czwartej władzy, czyli mediów, nie zawsze należycie pojmują istotę konstytucyjnych zasad niezawisłości sędziowskiej i niezależności sądów, a tym samym nie zawsze skłonni są je respektować. Potwierdzeniem tego są przykłady pochodzące z ostatniego czasu. Swoista żonglerka pomiędzy władzą wykonawczą a ustawodawczą ze znoszeniem i przywracaniem sądów rejonowych, próba organizowania obrad komisji sejmowej nad nieprawomocnym orzeczeniem sądu czy ostatni poselski projekt nowelizacji usp, w którym proponuje się wyposażenie ministra sprawiedliwości w uprawnienie do oceny orzecznictwa sądów w ramach nadzoru administracyjnego.
Krótka geneza
Przyczyny tego stanu rzeczy są zróżnicowane. Część z nich ma charakter zaszłości historycznych. Władza sądownicza nigdy nie była u nas równoważna pozostałym dwóm władzom. A i obecnie, mimo jednoznacznej deklaracji konstytucyjnej,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta