Panie Premierze, niech Pan jedzie do Brukseli
Może bez Pana Platforma znajdzie inny sens istnienia niż trwanie przy władzy. Może rząd znajdzie odwagę do podejmowania decyzji – pisze do Donalda Tuska publicysta „Liberte!”.
Był rok 2007. Jarosław Kaczyński był premierem, Roman Giertych reformował polską edukację na swoją miarę, Andrzej Lepper wywijał się z pułapek i prowokacji przygotowanych przez kolegów z rządu, Zbigniew Ziobro z Mariuszem Kamińskim na konferencjach prasowych pokazywali krok po kroku, jak przestępcy wpadają w sidła supersłużb.
Był rok 2007 i szaleństwo rządów PiS – LPR – Samoobrona sięgnęło apogeum. I wtedy Pan, Panie Premierze, obiecał, że będzie inaczej. Że Polska może być otwartym państwem, wyzwolonym z okowów przerośniętej biurokracji, że może funkcjonować bez aresztów wydobywczych, prewencyjnej inwigilacji. Że można przełamać bariery w budowie autostrad, że można uwolnić przedsiębiorczość Polaków.
To zadziałało. Przed komisjami wyborczymi ustawiały się kolejki. Polacy odrzucili IV RP i dali Panu wielki mandat zaufania.
Razem kpiliśmy z Lecha Kaczyńskiego, kiedy chciał się sądzić z niemiecką...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta