Hollande w roli jastrzębia
Francja od czasu do czasu musi pokazać, że jest globalną potęgą. Niezależnie od tego, czy w Paryżu rządzi lewica czy prawica – zauważa publicysta
W filmie „Terytorium wroga" brakuje tylko końcowej sceny ze sztandarem łopoczącym na wietrze, grupą oficerów wiwatujących w centrum dowodzenia i solennymi taktami hymnu narodowego. Cała reszta przypomina mieszankę amerykańskich superprodukcji, w których mężni i niezniszczalni komandosi z oddziału Delta Force ratują świat. Lotniskowce, helikoptery, patriotyzm, bohaterstwo, poświęcenie.
Tylko że „Terytorium wroga" to film francuski. Oddział specjalny jest francuski, śmigłowce też, a lotniskowiec nazywa się „Charles de Gaulle". Francuzką jest też dziennikarka, którą bohaterscy żołnierze z trójkolorową naszywką na ramieniu mają uwolnić z rąk okrutnego afgańskiego taliba.
Kilka dni temu sekretarz stanu USA John Kerry mówił o Francji jako o „najstarszym sojuszniku" Stanów Zjednoczonych
Musi ryknąć
Jeśli kogoś zaskakuje dziś stanowcza postawa François Hollande'a wobec reżimu Baszara Asada, powinien sobie obejrzeć ten filmowy epos, gloryfikujący francuską grandeur. Obecny prezydent Francji jest wprawdzie socjalistą i nigdy nie uchodził za jastrzębia, ale jest też przywódcą dumnego narodu, który od czasu do czasu potrzebuje...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta