Wbijając autorowi nóż w plecy
Jeśli dopuścimy do tego, by w Polsce firmy o kluczowym znaczeniu dla kultury były kształtowane tylko przez proste odruchy biznesmenów, będziemy kiedyś gorzko tego żałowali – uważa publicysta.
Wielu ludzi pióra mogłoby pozazdrościć Arturowi Domosławskiemu szczęścia do podnoszących sprzedaż kontrowersji. Zaraz po wydaniu „Kapuściński non-fiction" w 2010 roku, tuż przed bożonarodzeniowym szturmem na księgarnie, wybuchła o tę biografię burzliwa, długotrwała kłótnia na łamach prasy, szczególnie „Gazety Wyborczej" i „Rzeczpospolitej". Uboczny efekt promocyjny tej awantury był taki, że do dziś sprzedało się ponad 140 tysięcy egzemplarzy inkryminowanego dzieła; jak na rynek polski, to wynik fenomenalny.
Zdrada wydawcy
Blisko trzy lata później znów mamy mały dramat wokół tej książki. Oto bracia Jacek i Krzysztof Olesiejukowie, biznesmeni, którzy dorobili się na hurtowym obrocie książek i przejęli faktyczną kontrolę nad dawnym wydawnictwem Bertelsmanna Świat Książki wraz z prawami do dzieła Domosławskiego, wbijają temu ostatniemu prawny nóż w plecy. Wbrew woli autora ich przedstawiciel negocjuje ugodę z rodziną Kapuścińskiego. Nowy-stary wydawca gotowy jest publicznie przeprosić za domniemane wady książki wdowę po nim i córkę, choć Domosławski kategorycznie odrzuca zarzuty w procesach sądowych. Zdradzony autor i jego słynna, acz komercyjnie stygnąca już biografia ponownie rozpalają emocje. Przynajmniej wśród oczytanej części publiki.
Nie insynuuję tu żadnej manipulacji, po prostu zazdroszczę. Również...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta