OFE i dług jeszcze inaczej
Jedyny sposób, by dług emerytalny zaczął się zmniejszać w relacji do PKB, to obniżenie wpływów ze składek, a więc spłacanie starych zobowiązań bez zaciągania nowych – pisze sekretarz Komitetu Obywatelskiego ds. Bezpieczeństwa Emerytalnego.
W związku z powieszeniem w Warszawie przez FOR drugiego licznika długu emerytalnego (zwanego długiem ukrytym) odżyła dyskusja na temat wpływu drugiego filara systemu emerytalnego na finanse publiczne. Dwie strony sporu jednak znowu mówią to samo, a ich języki ciężko na siebie przełożyć. Czy da się wyjść z tego intelektualnego impasu? Spróbujmy.
Brak logiki
Zacznijmy od tego, że mówiąc o „kierowaniu składki do OFE", mamy na myśli w sensie ekonomicznym dwie rzeczy naraz. Po pierwsze, obniżenie składki do ZUS, czyli (w realiach historycznych) z 19,52 do 12,22 proc. wynagrodzenia brutto. Po drugie, nałożenie na obywateli obowiązku odkładania 7,3 proc. wynagrodzenia w otwartych funduszach emerytalnych. Obydwa posunięcia ustawodawcy nie są ze sobą logicznie związane. Można było po prostu obniżyć składkę na ZUS, zostawiając w kieszeniach Polaków o 7,3 proc. pensji brutto więcej (przed opodatkowaniem podatkiem PIT), nie przymuszając nikogo, by odkładał z tego na emeryturę. Można było też nałożyć dodatkowy obowiązek (oprócz płacenia ZUS na poziomie 19,52 proc. wynagrodzenia brutto) odkładania w OFE. Wtedy dochód pracujących zmniejszyłby się o kwotę odprowadzanych do OFE składek.
Mimo że powyższe posunięcia wykonano naraz, możemy prześledzić ich konsekwencje całkowicie oddzielnie. Zacznijmy od obniżenia składki na ZUS. Pierwszym skutkiem jest spadek...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta