Oligarchowie mitygują przemoc
Ukraińskie „królewięta” przemysłowe obawiają się wprawdzie rozpadu obecnego systemu, w którym nieźle zarobiły, ale jeszcze bardziej dyktatury prezydenta – pisze publicysta „Rzeczpospolitej”.
Nie tylko Unia Europejska, Stany Zjednoczone i Polska przestrzegają władze ukraińskie przed zastosowaniem przemocy wobec demonstrantów i opozycji, ale także czołowy oligarcha Rinat Achmetow. Pokazuje to, że Janukowycz nie zdecydował się na rozprawę siłową nie tylko z powodu ewentualnych sankcji unijnych i amerykańskich, ale też z powodu odporu oligarchów – również tych sprzyjających reżimowi. Przemoc wobec opozycji bowiem uderzyłaby także w ich wpływy.
Równowaga sił
Zadarcie z oligarchami z kolei oznacza dla Janukowycza koniec, tak na stolcu prezydenckim, jak i w sensie osobistym. Wsadzając do więzienia Julię Tymoszenko, stworzył wszak precedens nieznany w innych krajach posowieckich. Mógłby wprawdzie zastosować połączony wariant białorusko-rosyjski, czyli uderzyć nie tylko w prozachodnio nastawioną część społeczeństwa, ale także w oligarchów, wziąć ich pod but, ale na to głowa państwa ukraińskiego nie ma już sił.
Ukraińskie „królewięta" przemysłowe obawiają się wprawdzie rozpadu obecnego systemu, w którym nieźle zarobiły, ale jeszcze bardziej dyktatury prezydenta. Nie są to lęki bezpodstawne, bowiem Janukowycz jeszcze przed protestami, rozdymając swój ośrodek władzy, naruszył subtelną równowagę biznesowo-polityczną ukształtowaną w czasach jego poprzedników.
Na Ukrainie nie ma oligarchów...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta