Demokracja samorządowa słabnie
Jerzy Hausner | W obecnej kampanii chyba po raz pierwszy tak wyraźnie widać, że wielu kandydatów nie wie, po co kandyduje. A zainteresowanie obywateli wyborami jest umiarkowane. Ludzie widzą, że w samorządach nie ma siły – uważa były wicepremier.
Rz: Prawie dwa lata temu mówił pan, że samorządy znajdują się w stanie przewlekłej choroby, choć jeszcze nie jest to zapaść. Czy stan chorego pogorszył się od tego czasu?
Wciąż nie ma mowy o zapaści, w przeciwnym razie mielibyśmy problemy np. ze śmieciami niewywożonymi z miast, tak jak to było w Neapolu. Natomiast widać różnego rodzaju słabości, które nazywam dysfunkcjami. To symptomy stanu chorobowego, tak jak nadciśnienie sygnalizuje problemy kardiologiczne. W samorządach nie ma jeszcze zawału, ale są już poważne sygnały ostrzegawcze.
Które dysfunkcje, pana zdaniem, są najważniejsze: ustrojowe, systemowe czy finansowe?
Nie można powiedzieć, że coś jest bardzo ważne, a coś mało. Jedno z drugim się wiąże, zazębia. Nasza samorządność jest ułomna, w tym sensie, że w większym stopniu odzwierciedla zdecentralizowanie państwa niż aktywność zorganizowanych wspólnotowo obywateli. Ma to oczywiście historyczne uwarunkowania, bo początek nowego demokratycznego samorządu bierze się właśnie z decentralizacji uprawnień skrajnie scentralizowanego państwa. Natomiast nigdy nie udało się nam tak naprawdę zbudować prawdziwej wspólnoty obywateli. Tu widzę nawet regres. W obecnej kampanii chyba po raz pierwszy tak wyraźnie widać, że wielu kandydatów nie wie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta