Zarabiać na gazie chce wielu
Ten biznes wymaga stalowych nerwów i kapitału. Bo choć branża ma potencjał, to na zyski trzeba czekać.
Aneta Wieczerzak-Krusińska
Początki liberalizacji rynku błękitnego paliwa stwarzają szansę na uszczknięcie kawałka z należącego dotąd do monopolisty tortu. Wielu kusi ta perspektywa. Według danych URE na koniec III kwartału 2014 r. już 76 sprzedawców miało zawarte umowy z operatorem gazowego systemu przesyłowego, a 40 z nich miało też umowy z operatorami systemu dystrybucyjnego. Na rynek wchodzą zarówno niezależni sprzedawcy (m.in. Energia dla Firm), jak i kontrolowane przez państwo spółki energetyczne np. Tauron, Enea, czy PKP Energetyka, które w pakietowej sprzedaży prądu i gazu upatrują dodatkowych korzyści.
Rywalizacja już się rozpoczęła. Do końca września ub.r. URE odnotował ponad 2 tys. zmian sprzedawcy gazu (z PGNiG na inną spółkę), podczas gdy do końca 2013 roku było ich tylko 429. – Każdy wchodzący na ten rynek podmiot patrzy na jego potencjał. My jesteśmy dopiero na początku, bo przecież z prawa do zmiany może skorzystać kilkanaście milionów gospodarstw. To stwarza olbrzymie możliwości rozwoju – tłumaczy ten boom Ireneusz Sawicki, członek zarządu ds. ekonomiczno-handlowych firmy Handen, która sprzedawać gaz zaczęła w 2007 r.
Ale wchodzącym w tę działalność radzi dużą dozę ostrożności. Doświadczenie nauczyło go, że demonopolizacja rynku gazu przebiega powoli, a wielu obietnic przyspieszenia tego procesu nie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta