„Z »Mocarzem« chemicy dali ciała”
Za rynkiem dopalaczy stoi jeden człowiek, a wszystko działa jak sieć handlowa wielkiej firmy – opowiada diler.
Katowicki sąd nie zgodził się w środę na areszt dla 20-latka z Katowic, którego policja podejrzewa o handel dopalaczami na dużą skalę. Dozorem policyjnym objęto jego matkę oraz przyszłego szwagra, którzy również handlowali syntetycznym narkotykiem o nazwie „Mocarz" – w ostatnich pięciu dniach do śląskich szpitali zgłosiło się po jego zażyciu ponad 300 osób.
Minister sprawiedliwości Borys Budka zażądał wyjaśnień od sądu, prokuratura zapowiada zażalenie. Sąd tłumaczy, że zgodnie z nowymi przepisami kodeksu postępowania karnego obawa matactwa nie jest wystarczająca, aby zastosować tymczasowe aresztowanie.
– Areszt byłby uzasadniony – mówi „Rzeczpospolitej" prok. Marta Zawada-Dybek, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Katowicach. – Choć obecnie brakuje dowodów na udział tych osób w grupie przestępczej – przyznaje.
W mieszkaniu owej trójki znaleziono 101 g dopalaczy – ilość ta wystarczyłaby na 400 działek. Według prokuratury 20-letni Maciej K. sprzedał towar co najmniej dziewięciu osobom, które trafiły do szpitala.
Inaczej niż katowicki postąpił sąd w Bytomiu, który aresztował na trzy miesiące troje sprzedawców dopalaczy – wspólnie mieszkających teściową i zięcia oraz ich sąsiadkę. – Ciąży na nich zarzut zbrodni, gdyż sprzedali środki niedozwolone osobom małoletnim, za co...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta