Tysiące kilometrów w rękach
Życie potrafi się przewrócić do góry nogami w sekundę – mówi Rafał Wilk. Dawniej był żużlowcem, dziś ściga się na rowerach z napędem ręcznym. Zazwyczaj wygrywa.
Jest 3 maja 2006 roku. Toczy się pierwszoligowy mecz żużlowy pomiędzy KSŻ Krosno i GTŻ Grudziądz. Na ostatnim wirażu ósmego biegu zawodnik w czerwonym kasku jadący w barwach Krosna wpada w koleinę, uderza w bandę i upada. Chwilę później wjeżdża na niego klubowy kolega.
„Czerwony kask" leży na torze, jest przytomny, ale nie wstaje. Podjeżdża karetka, podbiegają sanitariusze. Tak wygląda koniec żużlowej kariery Rafała Wilka. Kręgosłup jest złamany, rdzeń kręgowy uszkodzony. Operacja w szpitalu w Krośnie, później poprawka w Tarnowie, wreszcie informacja o dalszym życiu na wózku, której z początku nie przyjmuje do wiadomości. Jak wielu w podobnej sytuacji śledzi nowe metody terapii. Na razie czeka go przystosowanie do nowego życia.
Powrót do sportu
Żużel o nim nie zapomina – kilka miesięcy po wypadku koledzy organizują mecz pod hasłem „Jedziemy dla Rafała". On też pamięta o żużlu – w 2009 roku przyjmuje funkcję trenera klubu KMŻ Lublin. Pełni ją przez dwa sezony, na początku kolejnego umowa zostaje rozwiązana.
Wraca też do czynnego sportu. Uprawia dyscypliny, które dawniej lubił: zimą jeździ na monoski – narcie przystosowanej dla niepełnosprawnych, latem na handbike'u – rowerze z ręcznym napędem. W końcu górę bierze rower, bo tu...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta