Używamy plików cookies, by ułatwić korzystanie z naszych serwisów.
Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.

Szukaj w:
[x]
Prawo
[x]
Ekonomia i biznes
[x]
Informacje i opinie
ZAAWANSOWANE

Bałaguły

01 marca 1997 | Plus Minus | JS

Symbioza ruchu i bezruchu

Bałaguły

Jan Strękowski

Podróżować można noga za nogą, co godzinka to choinka -- jak mawiano przed laty -- zatrzymując się z uwagą nad każdą roślinką, polnym kamieniem, nawet chwilowym obłokiem, lub na łeb na szyję, na złamanie karku co koń wyskoczy, z tego pędu czerpiąc przyjemność natchnienia i energię życiową.

W XIX w. na południowo-wschodnich terenach byłej Rzeczpospolitej oba te rodzaje ruchu, choć tak różne zarówno w treści, jak i w formie, wcieliły się w jedno tak samo brzmiące słowo: bałaguła. Kim był bałaguła lub lepiej, kim byli owi bałaguli czy też bałagułowie? Odpowiedź znalazłem w książce "Szybko i szybciej", wydanej przez Instytut Badań Literackich w Warszawie, azredagowanej przez Dorotę Siwicką, Marka Bieńczyka i Aleksandra Nawareckiego.

Bolesław Czerwiński, autor m. in. "Czerwonego sztandaru", tak scharakteryzował pierwszego z nich: "Bałagułami nazywano na Podolu woźniców żydowskich, którzy jeździli furmankami". To tylko drobne przybliżenie. Bo to, co najważniejsze, dawało się zaobserwować dopiero w ruchu. Otóż cechą tego ruchu była powolność. Bałagułom nigdy się nie spieszyło. Jak napisał Franciszek Rawita Gawroński: "Bałaguła to nie byle czwórka rwąca z kopyta, ani kurier opętany pośpiechem, co przeleciał świat i nic go w nim nie...

Dostęp do treści Archiwum.rp.pl jest płatny.

Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.

Ponad milion tekstów w jednym miejscu.

Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"

Zamów
Unikalna oferta
Brak okładki

Wydanie: 1008

Spis treści
Zamów abonament