Używamy plików cookies, by ułatwić korzystanie z naszych serwisów.
Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.

Szukaj w:
[x]
Prawo
[x]
Ekonomia i biznes
[x]
Informacje i opinie
ZAAWANSOWANE

Madrygał żałobny

01 marca 1997 | Plus Minus | GH

Madrygał żałobny

Ciąg dalszy opowiadania, którego druk rozpoczęliśmy przed tygodniem

VIII

Czuła odpowiedź Anny z Petersburga była dowodem jej zadowolenia; więcej -- jej radości. Dziękowała wylewnie za fotokopię broszury Diuka Nieznanego, wyrażając "absolutną pewność", że jest autentyczna, usiłując nawet odgadnąć tożsamość autora. Wzięła się już do przekładu broszury na rosyjski, podpisała bowiem umowę z petersburskim Wydawnictwem Muzycznym na równoczesną rosyjską edycję dzieła o wielkim madrygaliście włoskim (od dawna już wydawca neapolitański czekał na oryginał) . Ton listu sprawił mi przyjemność. Amitie amoureuse bardzo często rodzi się z więzów wspólnego przedsięwzięcia, które wciąż mocniej i intymniej łączą dwie osoby. Był to, zdaje się, nasz przypadek. Chociaż nie byliśmy już młodzi, Anna miała towarzysza życia w Petersburgu, a ja byłem żonaty w Neapolu.

Kilkakrotna uważna lektura listu uprzytomniła mi, co było powodem radości Anny. Pisząc dzieło o "księciu muzyków", o jego twórczym dorobku (a znała wszystkie madrygały Carla Gesualdo) , nie mogła naturalnie pominąć jego życia, w pierwszym rzędzie jego tragedii osobistej. Wyrobiła sobie o niej pogląd jeszcze w Neapolu, na początku pracy, ale wśród znajomych muzykologów trafiała zawsze na opory i sceptycyzm. I oto broszura wygrzebana...

Dostęp do treści Archiwum.rp.pl jest płatny.

Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.

Ponad milion tekstów w jednym miejscu.

Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"

Zamów
Unikalna oferta
Brak okładki

Wydanie: 1008

Spis treści
Zamów abonament