Buty w akwarium
Turniej Pekao Szczecin Open zbliża się do ćwierćwiecza. Inne, niekiedy znacznie większe imprezy, już zdążyły zniknąć z nowej historii polskiego sportu, ta niezłomnie trwa i tworzy niebanalną tradycję.
Srebrny jubileusz będzie za rok, ale już dziś można śmiało pisać, że w Szczecinie tenis zawodowy na poziomie challengerów ATP znalazł wyjątkową przystań. Poziom w tym przypadku nie znaczy zbyt wiele – jesienny termin sprzyja wielu doskonałym tenisistom, którzy lubią grać na kortach ziemnych, więc korty przy Alei Wojska Polskiego 127 nigdy nie narzekały na frekwencję i brak znanych nazwisk.
Challenger ATP w Szczecinie ma mocną markę, niektórzy sądzą, że tak mocną, iż awans do grupy oficjalnych turniejów ATP World Tour nie byłby wielkim problemem (przymiarki zresztą były), ale siła szczecińskiego wydarzenia nie tkwi tylko w dużej, jak na challengery, puli nagród i bardzo dobrej organizacji. Na otoczonych starą zielenią kortach od lat dzieje się znacznie więcej.
Lider challengerów
Za czas pionierski przyjmuje się 1993 rok, wtedy padł pomysł, by nad Odrą, w Paryżu Północy – tak nie bez powodów (bo place są gwiaździste i secesja równie piękna) piszą sprzyjający miastu żurnaliści – rozgrywać zawody tenisowe mężczyzn z cyklu satelitarnego, czyli najmniejszej wówczas rangi zawodowej. Przez trzy lata organizatorzy zdobywali doświadczenia, a tenisiści pieniądze oraz wiedzę, że w Szczecinie jest im dobrze. Efekt był właściwy – kibicom się spodobało, sportowcom też.
Pamięć podsuwa, że pierwszym zwycięzcą został młody Niemiec...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta