Bob Dylan, król bardów
Za co? Pytają sceptycy. Werdykt brzmi: za to, że podniósł tradycję amerykańskiej piosenki do rangi sztuki.
Powie ktoś, że świat oszalał, bo 13 października, w dniu śmierci Dario Fo, najbardziej kontrowersyjnego noblisty, a również komika estradowego, literackiego Nobla otrzymał inny artysta estradowy, również o lewicowych poglądach.
Wcześniej laureat Pulitzera i Medalu Wolności. Zasłużył sobie na nagrody setkami songów z 37 studyjnych płyt, tomikami, powieścią „Tarantula" i groteskową autobiografią „Kroniki. Część 1".
Europejskie korzenie
Pewnie znajdą się tacy, którzy pytać będą kpiąco, czy wcześniej nagrodzony Grammy i Oscarem teraz przylepi na swoje płyty nalepkę „Laureat Nobla", żeby sprzedać kolejne 100 mln albumów. Powinni jednak pamiętać, że jest kontynuatorem wielkiej literackiej tradycji bitników, którzy odmienili konserwatywną Amerykę.
Noblista-rockandrollowiec już od dawna ma na 14 października zakontraktowany występ na kalifornijskim festiwalu Desert Trip. Kiedy cały literacki świat zaskoczyła decyzja o tegorocznym werdykcie, można było jeszcze kupić bilety za równowartość 400 dolarów. Noblista poprzedzi sobotni koncert Paula McCartneya z The Beatles, dla których był mistrzem, a przecież podczas wizyty kwartetu w Ameryce w 1964 roku wypalili „trawkę pokoju".
Dylan zagra też przed koncertem The Rolling Stones, którzy na pewno zaśpiewają jego wielki hit „Like a Rolling...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta