Nazywać rzeczy po imieniu
Jeśli politycy ukraińscy mówiąc o rzezi na Wołyniu, przestaną używać językowych obejść, takich jak „tragedia", może to dopomóc w ostudzeniu emocji i zakopaniu wojennego topora po obydwu stronach – pisze amerykański ekspert.
W walce propagandowej między Rosją a Ukrainą Moskwa rozgrywa koneksje nowego rządu w Kijowie z nacjonalistami. Choć Ukraina ma premiera pochodzenia żydowskiego, a tamtejsi wyborcy udzielają minimalnego wsparcia skrajnie prawicowym partiom , to nic nie przeszkadza rosyjskim mediom i „fabrykom trolli" w pompowaniu niekończącego się strumienia treści fałszywie dowodzących, że kraj ten jest opanowany przez faszystów i neonazistów. Niestety, Kijów niedawno dał Kremlowi znakomitą okazję do wspierania tej kłamliwej retoryki.
W przededniu szczytu NATO w Warszawie – szczytu w dużej mierze poświęconego przeciwdziałaniu polityce rosyjskiej – władze miasta w Kijowie oficjalnie zdecydowały, aby nazwać jedną z ulic stolicy Ukrainy imieniem Stepana Bandery. Stanowi to kolejny krok w gloryfikacji kontrowersyjnych formacji, takich jak Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów (OUN) i Ukraińska Powstańcza Armia (UPA), pomimo ich roli w masowym zabijaniu Polaków i Żydów od roku 1941 do 1945.
Zabezpieczyć się przed Rosją
Polska coraz bardziej nie toleruje tego, co wielu polskich historyków nazywa „ukraińską polityką pamięci", a polski Sejm w ostatnim czasie podjął uchwałę oficjalnie uznającą czystki etniczne dokonane przez UPA w rejonie Wołynia i Galicji, czyli na obecnej zachodniej Ukrainie, za „ludobójstwo". Z kolei Rada Najwyższa Ukrainy...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta