13 grudnia. Interpretacja heroiczna, tragiczna, nostalgiczna
Richard Pipes wspominał na łamach „Rzeczpospolitej" przed laty, że stan wojenny zaskoczył Amerykanów.
Mimo iż CIA posiadała raport Kuklińskiego, ani Ronald Reagan, ani jego otoczenie nie byli dostatecznie o nim poinformowani. Dlaczego? Prawdopodobnie eksperci nie dowierzali, że Sowieci zostawią zdławienie kontrrewolucji w Polsce Jaruzelskiemu. Taka zresztą była dotychczasowa logika Moskwy. W przypadkach realnego zagrożenia interesów ZSRR czerwoni generałowie zwykli byli przejmować sprawy w swoje ręce. Dlatego na ulicach Berlina, Budapesztu i Pragi dowodzili i strzelali Sowieci. Polska była jednak inna.
Kreml świetnie pamiętał Powstanie Warszawskie, ale również rok 1968 w Warszawie i 1970 na Wybrzeżu. Z jednej strony bano się więc „drugiego Afganistanu", z drugiej zakładano, że polscy towarzysze „jeśli chcą, to potrafią". Bo rzeczywiście potrafili. Stan wojenny był realnym dowodem, że ekipa w mundurach jest w stanie spacyfikować 10 milionów buntowników. Wróćmy jednak na chwilę do Białego Domu A.D. 1981. Pierwsze wieści z Polski nie budzą...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta