Tajemnice zamachowca z Berlina
Dlaczego służby zlekceważyły informacje o Anisie Amrim, jeżeli – jak zapewniają – nie był ich agentem?
Posługiwanie się 14 różnymi nazwiskami, podejrzenie handlu narkotykami, fascynacja dżihadystami tzw. Państwa Islamskiego, przynależność do środowiska salafitów niemieckich oraz ogłaszane tam zapowiedzi dokonania „czegoś", jak i zapewnienia, że może łatwo zdobyć broń – to wszystko okazało się za mało, aby niemieckie służby podjęły wobec Anisa Amriego działania prewencyjne.
Wszystko o Amrim wiedziano w zasadzie od samego początku, czyli od lata 2015 roku, kiedy przybył do Niemiec z Włoch, gdzie spędził kilka lat po emigracji z rodzinnej Tunezji. Na jego temat dyskutowano wielokrotnie w gronie specjalistów specjalnego centrum antyterrorystycznego, podsłuchiwano jego telefon, był pod bezpośrednią obserwacją policji. I nic z tego nie wynikło. Jako imigrant, któremu odmówiono azylu i który miał zostać deportowany do kraju ojczystego i...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta