Biorą na przeczekanie
Ani ZUS, ani państwa nie stać dziś na przyzwoite emerytury.
Ucieszyłem się niezmiernie, gdy niedawno „Rzeczpospolita" przypomniała kilka moich „felietonów z Kanady" o ZUS, opublikowanych w 2015 r. Niewiele się zmieniło, ale uważam, że zaczynam coraz lepiej rozumieć politykę rządzących partii oraz namaszczonych przez nie ludzi sprawujących władzę. To typowa polityka „działania na przeczekanie". Najlepszym przykładem jest afera z Trybunałem Konstytucyjnym.
Politykę działania na przeczekanie opracowuje się według prostego szablonu. Spotykają się decydenci i proponują: pobijemy trochę piany, zaprzeczymy oczywistym faktom, wyślemy „naszych ludzi z górnej półki" i osoby z tytułami naukowymi, żeby bronili sprawy (nawet beznadziejnej) do upadłego. Po jakimś czasie sprawa przyschnie, Unia i naród zmęczą się czytaniem, słuchaniem i oglądaniem tych samych wypowiedzi. Na użytek wewnętrzny wypuścimy tematy zastępcze, z gatunku „sędzia próbował ukraść ze sklepu pendriva". W ostateczności postraszymy ludzi Rosją. I po sprawie – przynajmniej na jakiś czas. Podobne techniki stosuje się w sprawach emerytur.
Jak ten czas leci!
Wszyscy wiedzą, że ani...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta