ISIS i co dalej
Wynikiem rywalizacji o strefy wpływów po upadku Państwa Islamskiego może być krucha stabilizacja przerwana kolejnym sunnickim powstaniem – pisze ekspert od Bliskiego Wschodu.
adam jegliński
Zespół Lady Pank śpiewał w latach 80. „Coś dzieje się wciąż na Bliskim Wschodzie". Przyzwyczailiśmy się do tego, że tam ciągle „coś się dzieje". Liczne konflikty tlą się przez lata, wybuchają, by znów wrócić do stanu uśpienia. Od początku XXI wieku coraz więcej konfliktów wybucha, ale zamiast wrócić do stanu uśpienia, zamienia się w wojny permanentne. Prawie stuletnia równowaga geopolityczna zostawiona w spadku przez imperia kolonialne zaczęła się załamywać, chyba nieodwracalnie.
Niebezpieczne bikini
Ludziom Zachodu trudno jest zrozumieć, że państwa arabskie z wyjątkiem Egiptu nie są państwami narodowymi. Ludność Bliskiego Wschodu składa się z różnych plemion związanych ze sobą sojuszami i konfliktami, często pradawnymi. Kiedyś znajomy Irakijczyk, pracujący jako tłumacz dla wojsk koalicji międzynarodowej stacjonujących w Iraku, powiedział mi, że gdyby musiał wybrać między posłuszeństwem wobec rządu irackiego i szejka swojego plemienia, wybrałby szejka.
Polityka międzyplemienna dodatkowo zaciemnia obraz sytuacji politycznej regionu. Władze państw powstałych w regionie w XX wieku musiały więc znaleźć inne spoiwo dla swoich państw. W Jordanii były to dynastia królewska Haszemitów oraz jej ambicje panarabskie, wsparcie Wielkiej Brytanii, a potem prozachodnia polityka. Wojskowe dyktatury Syrii i Iraku...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta